HR Sygnał: Dyrektywa o ochronie sygnalistów

Czytaj więcej

Jak pomóc Ukrainie?
 

Czytaj więcej

#robimycolubimy: Maciej Przepióra – fan piłki nożnej

07.06.2024

Dużo pracujemy, często pod presją czasu, wiele od siebie wymagamy, żeby dostarczać naszym Klientom usługi na najwyższym poziomie, ale nie od dzisiaj wiadomo, że nie samą pracą człowiek żyje….

Maciej Przepióra jest asystentem prawnym w warszawskim biurze PCS | Littler, który interesuje się sportem, najczęściej piłką nożną i kibicowaniem.

Oprócz prawa pracy, interesuje się również prawem cywilnym i podatkowym. W kancelarii wspiera prawników w codziennej obsłudze klientów. Realizuje projekty z zakresu indywidualnego oraz zbiorowego prawa pracy, a także szeroko rozumianego prawa HR.

Maciej od lat patrzy na sport inaczej niż zwykły kibic. Jest zaangażowany i zmotywowany w to co robi i to daje mu radość. Najważniejsza dla niego jest drużyna, którą wspiera.

O tym i nie tylko porozmawialiśmy z Maciejem w ramach naszego cyklu #robimycolubimy.

 

1. Czy piłka nożna to dla Ciebie pasja, czy częściej wybierasz kibicowanie?

Moja pasja do piłki nożnej zrodziła się w dzieciństwie. Od kiedy tylko pamiętam, biegałem z kolegami po podwórku za piłką. Wtedy też po raz pierwszy miałem styczność z futbolem na ekranie telewizora. Dostęp do transmisji meczów piłkarskich przed 2010 rokiem był mocno ograniczony. Pamiętam, że początkowo jedyne, na co mogłem liczyć, to jeden mecz Ligi Mistrzów w tygodniu. W tamtym czasie rozpoczęła się także moja kibicowska przygoda.

2. Kiedy zacząłeś i komu kibicowałeś?

Moim pierwszym zespołem, któremu kibicowałem i kibicuję do dziś, jest AC Milan. Głównym powodem mojego zainteresowania drużyną z Mediolanu był laureat Złotej Piłki, Brazylijczyk – Kaká. Zresztą Rossoneri, jak popularnie określa się drużynę AC Milan, w tamtym czasie dysponowali wieloma zawodnikami klasy światowej. Maldini, Gattuso, Pirlo i inni posiadali nie tylko wielkie umiejętności czysto piłkarskie, ale odznaczali się także charyzmą, której może pozazdrościć im wielu współczesnych piłkarzy.

27 maja 2009 r. narodziła się jednak moja prawdziwa kibicowska miłość, która trwa do dziś. Pamiętam, że tego dnia podchodziłem do swojej Pierwszej Komunii Świętej, a wieczorem oglądałem, w pełni świadomie, swój pierwszy finał Ligi Mistrzów. Był to mecz pomiędzy FC Barceloną i Manchesterem United, rozgrywany w Rzymie na Stadio Olimpico. Barcelona ograła Manchester 2:0, a ja zakochałem się w drużynie z Katalonii.

3. Jaki aspekt piłki nożnej najbardziej Cię zafascynował? Jak rozwijałeś swoją pasję?

Piłka nożna zawładnęła moim życiem. Każdą wolną chwilę spędzałem na kopaniu futbolówki. W szkole podstawowej uczestniczyłem, często z sukcesami 😉, w wielu turniejach rangi gminnej, powiatowej, a nawet wojewódzkiej. Niestety, niedługo potem moja „kariera piłkarska” została przerwana ze względów zdrowotnych. Piłkę nożną mogłem więc podziwiać jedynie sprzed telewizora, a z czasem także z wysokości trybun stadionów piłkarskich.

Będąc jeszcze w liceum wielokrotnie bywałem na stadionie rodzimej Korony Kielce. Czasami zdarzało się nawet, że wraz z kolegami zajmowaliśmy miejsce wśród najbardziej zagorzałych fanów, prowadząc wspólnie z nimi doping. Jednak piłkę nożną na najwyższym światowym poziomie na żywo miałem przyjemność zobaczyć stosunkowo niedawno.

4. Aktywnie wspierasz ulubionych sportowców. Gdzie i kiedy byłeś w charakterze widza?

Na początku września zeszłego roku wyjechałem do Porto na wymianę studencką w ramach programu Erasmus. Miałem to szczęście, że lokalna drużyna FC Porto rywalizowała z moją ukochaną Barceloną w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Udało mi się kupić bilet i po raz pierwszy zobaczyłem swoich idoli na żywo. Nie ukrywam, sam mecz był dosyć nudny, Barcelona wymęczyła jednobramkowe zwycięstwo. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie cała otoczka tego wydarzenia i atmosfera panująca na stadionie. Ten mecz dał asumpt do moich kibicowskich podróży po Europie.

Oczywiście w pierwszej kolejności odwiedziłem Barcelonę, przy okazji meczu z odwiecznym rywalem – Realem Madryt. Niedługo potem znalazłem się na trybunach stadionu Valencii CF – Estadio Mestalla. Pobyt na Erasmusie wiązał się z ogromną ilością wolnego czasu, dlatego udałem się także do Rzymu na Stadio Olimpico. Kolejnym przystankiem w moich kibicowskich wojażach był legendarny San Siro w Mediolanie i mecz AC Milanu z Romą. Moim najważniejszym kibicowskim przeżyciem był jednak rewanżowy mecz Barcelony z Paris Saint-Germain w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Porażka i odpadnięcie z rozgrywek było jednym z najtrudniejszych momentów w moim kibicowskim życiu.

5. Planujesz kolejne wyjazdy?

Tak, pomimo nieudanego wyjazdu planuję już kolejne. Za kilka tygodni spełnię swoje kolejne kibicowskie marzenie, dopingując reprezentację Polski z wysokości trybun na EURO 2024 w Niemczech. Wprawdzie nie będzie to moja pierwsza wizyta na meczu Polski, jednak po raz pierwszy będę mógł zobaczyć na żywo naszą reprezentację rywalizującą na tak dużej imprezie jaką są mistrzostwa Europy.

6. Jaką zatem rolę w Twoim życiu odgrywa  piłka nożna?

Piłka nożna to dla mnie przede wszystkim emocje. Kiedy Barcelona lub reprezentacja Polski rozgrywa ważne mecze, już kilka dni wcześniej jestem podekscytowany. Oglądam programy sportowe, czytam doniesienia dziennikarskie, dyskutuję z kolegami na temat tego, kto powinien zagrać, a kto nie. Im bliżej meczu, tym stres narasta. W momencie, kiedy pada pierwszy gwizdek arbitra, ten konkretny mecz staje się dla mnie kwestią „życia i śmierci”. Adrenalina, napięcie i wreszcie euforia po wygranym meczu to powody, dla których od tylu lat interesuję się piłką nożną.

Fotorelacja jest dostępna tutaj.